Żyje... chyba...
piątek, 1 września 2017
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
#12 sorki
Przepraszam z przede ale nie było ok. Dzisiaj też nie za dobrze ale już lepiej przynajmniej nie będę sama w domu 😊
Byłam dzisiaj w bibliotece i wypożyczyłam "Perfekcyjna - w siłach anoreksji". Wolałabym coś o bulimi ale niestety nie było 😔.
Ogólnie to dzisiaj był dzień spacerku z kotem... w plecaku... nie polecam. A najgorsze w tym wszystkim jest to że miałam z nim iść do weterynarza ale sobie pojechać i kotek na marne się męczył 😣
Dobra a tak na temat bilansu to miało być więcej ale coś nie pykło przez poranną wpadkę... hehe...
Bilans 610kcal
Spalone - 450kcal
A jeszcze chciałam się zapytać czy któraś z was stosowała dietę norweską? Jak tak to polecacie?
piątek, 18 sierpnia 2017
#11
Witam witam i o zdrowie pytam 😊
U mnie dzisiaj do d**y. Specjalnie pojechałam dzisiaj z tata do pracy żeby nie wymiotować l, a i tak to zrobiłam. Wystarczyło mi 30 min bez kogokolwiek w pobliżu... mam okropnie słaba silną wolę...
No nic trzeba żyć dalej... jakoś...
Bilans (bez wymiotów) 1100 kcal
Spalone -532kcal
Gdyby nie te pi******* wymioty... no nic jutro tata ma wolne wiec powinno być ok... nie nie będzie ok bo wieczorem będę sama. Boże czemu ja.
Em przepraszam że znowu taki depresyjne post ale nie mam już na to siły. Chyba zaraz zwariuje.
Mam nadzieję że u was lepiej. Bądźcie silne i nienpoddawajcie się!! 😘
czwartek, 17 sierpnia 2017
#10
Dzisiaj był superrr dzień 。◕‿◕。 Postanowiłam że nie będę przekraczać 1000kcal. Jak na razie jest mi łatwiej tak niż miałabym się na razie trzymać 500 kcal.
Bilans 998kcal
Spalone -300kcal
Trzymajcie się (。・ω・。)ノ♡
środa, 16 sierpnia 2017
wtorek, 15 sierpnia 2017
#8
Oficjalnie wracam na bloga. ;)
Od jutra będą normalnie pojawiać się posty z bilans ani i krótkim opisem mojego jakże ciekawego dnia.
Postanowilam że nie będę w bilans ach jak narazie schodzić poniżej 500kcal i po wyżej 800 kcal. Może wtedy nie będę miała napadów... no nic zobaczymy ;)
Do zobaczenia jutro :*
niedziela, 13 sierpnia 2017
sobota, 12 sierpnia 2017
#6
Zostawię ten dzień bez jakiegoś wielkiego komentarza... Jedyne co mnie pocieszenie to to że przyjechała rodzina i nie będę mogła się objadać.
Jutro będzie lepiej.
piątek, 11 sierpnia 2017
#5
Na samym początku chce bedzie kolacja za bardzo miłe komentarze. Jesteście kochane :* ale ja znowu nawalilam....
Opiszę jak to było bo mnie to zameczy od środka, więc tak wczoraj jechałam na maraton horrorów w heliosie i obiecałam sobie ze dam rade i nie będę się obgadać a później wymiotować ale jak to ja musiałam to zepsuć... Teraz przeczytałam ponownie komentarze z poprzedniego posta i jest mi okropnie głupio że wy mnie tak wspieranie a ja nawet głupiej kontroli nie potrafię zachować.
Bardzo za to przepraszam. Muszę się dzisiaj postarać żeby was nie zawieść.
Dobra koniec smutów teraz czas na coś wesołego:) dokładnie 20 min temu wróciłam do domu z maratonu. Było wspaniale. Zamierzam iść na następny maraton we wrześniu. Hehe, jedyne co mi się nie podoba to bilans mógłby być wyższy. No ale trudno dzisiaj się poprawię.
Bilans:
*101g sałaty 15,1 kcal
*54g pomidora 8,6 kcal
*72g papryki 21,6 kcal
*76g ogórka 10,6 kcal
*250g borówek amerykańskich 147 kcal
*pieczywo chrupkie 90kcal
*day up czerwony 78 kcal
*pepsi zero 3 kcal
Razem:383,9/500
Spalone: -573
Ogólnie to dzisiaj się ważyłam i waga pokazała 54.8kg :D Jestem szczęśliwa
czwartek, 10 sierpnia 2017
#4 naprawdę zły dzień
Tak jak napisałam w tytule dzisiaj był naprawdę zły dzień.
Pierwsza sytuacja która się do tego przyczyniła to brak samokontroli co spowodowało ponowne wymioty.
Po drugie poklocilam się z tata przez telefon.
Po tzrecie mój kot postanowił wybrać się na spacer wychodząc przez okno nie znając jeszcze podwórka w burzy ( ta sytuacja miała miejsce dosłownie 3 min temu)
Więc dzień miałam zajebisty... pierwszy raz od dawna tyle płakałam przez jeden dzień.
Wiem że można mnie teraz uznać za przeraźliwioną dziewczynę ale nie mam zamiaru stracić dwóch najcenniejszych osób w moim życiu (tak, kot to człowiek)
Jakoś czuje się teraz lepiej kiedy o tym napisałam. Hehe fajne uczucie.
No dobra dość tych smutów czas na bilansik.
Bilans:
*84g pomidora 13,4 kcal
*64g sałaty 9,6 kcal
*101g papryki 30,3 kcal
*winogrona 60 kcal
*pieczywo chrupkie 90 kcal
*troszkę mięsa i ziemniaków ok.20 kcal
Razem: 236,7/250
Podsumowując dzień uważam za zaliczony. Niestety to z rana będzie mnie prześladowań do kończą tygodnia...
Mam nadzieję że ten post nie jest jakoś bardzo przygnebiajacy ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Papatki
Edit: Zapomniałam napisać Spalone kcal hehe XD
Spalone: -262kcal
#3
Spóźniony post hehe.
Wczoraj był jeden z lepszych dni w tym roku oprócz jednej jedynej wpadki... z samego rana. Jestem okropna. Nie dałam rady się powstrzymać i zjadłam za dużo a potem wymiotowałam. Eh... no nic czasem ma się słabsze dni. (Mówiąc słabsze muszę wam coś wyjaśnić w wieczornym poście)
No ale później było o wiele lepiej bo pojechałam z koleżanką do energylandii i miło siedziałam dzień.
Jedyne wieczorem zostałam wystawiona na wielką pokusę zwaną McDonald's XD. Ale dałam radę nic sobie nie kupiłam i bilans z wczoraj jest świetny przynajmniej dla mnie.
Dobra wracając do rzeczy.
Bilans
*454g jabłka 200kcal
*kanapka z sałatą bez masła i skórki 138kcal
Razem: 338/400
Spalone: -503kcal
Podsumowując dzień uważam za zaliczony pomimo wpadki. :)
Papatki chudzinki do wieczora
wtorek, 8 sierpnia 2017
#2
Witam :) muszę się wam czymś pochwalić! Dostałam wczoraj kotka. Ma dopiero 2 miesiące. Jest taki uroczyyyy❤
Dobra wracając do tematu to nie wiem czy wspominałam ale staram się wypić 1,5 l wody dziennie. Jak narazie mi się to udaje.
Bilans:
*22g sałaty 4kcal
*32g ogórka 6 kcal
*30g pomidora 6kcal
*22g4g papryki 7kcal
*rosół z makaronem 233kcal
*lody 262kcal
*chipsy 30kcal
*troszkę ciasta 32kcal
Razem 700/750
Spalone - 496kcal
Ogólnie bilans jest spoko gdyby nie te słodycze. No trudno jutro będzie lepiej.
poniedziałek, 7 sierpnia 2017
#1
Bilans z dzisiaj nie jest bardzo fajny ale mam wytłumaczenie. Dostałam okresu, nie miałam go więc wolę zjeść więcej przez dzień czy dwa, a potem kontynuować diete niż zjeść mniej żeby mi się zatrzymał. Proszę nie bóijcie XD.
Zjedzone 1000kcal /600 (hehe głupio ale jak trza to trza :))
Dzień nie zaliczam i teraz nie będę go powtarzać po prostu będę dalej ciągnąć ta sama dietę. Mam nadzieję że to zrozumiecie. ;)
Edit: Zapomniałam wspomnieć że nie jem po 16 i nie pije po 19.
Zapoznanie po raz drugi
Jako pierwsza rzecz chciałabym się przedstawić i opisać troszkę jak to u mnie wygląda, no więc mam 173 cm wzrosty 56kg, imię i nazwisko na razie nie ważne . Pierwszy raz z ana spotkałam się w listopadzie 2016r. Przez przypadek, no niestety z własnej głupoty zaczęłam wymiotować i wpadłam w bulimie myśląc, że to dalej ana (bez komentarza 😖) jakieś 3, 4 dni temu przestałam wymiotować.
Wczoraj powiedziałam o bulimi mojej przyjaciółce i poprosiłam ja o pomoc, także mam nadzieję że uda mi się z tego wyjść z jej pomocą bez psychiatry bo to tylko wydawanie kasy, a nic mi to nie da.
Mój tata wie o moich zaburzeniach odżywiania ale myśli że to już przeszło a ja nie chcę żeby się martwił wymiotami.
Teraz mam zamiar wrócić na 100% do any bez wymiotów.
Na temat diety pisałam wczoraj, a co do ćwiczeń to biegam i robię długie spacery czasem jakieś ćwiczenia z neta.
Mam nadzieję że to jakoś składzie wyszło :) i da się coś z tego zrozumieć
PS. Tenshi Kaosu - wiem że kontrola jest lepsza ale moja głupota była większa i poszłam na łatwiznę. Teraz wszystko się zmieni.
niedziela, 6 sierpnia 2017
Wielki powrót?
No więc tak zaczne od tego czemu nie pisałam.
Po pierwsze miałam nawrót bulimi i pisanie codziennie o wymiotach nie byłoby czyms milym.
Po drugie było mi wstyd.
Po trzecie to złapał mnie leń.
Tyle z wyjaśnień. Postanowiłam wrócić na bloga bo jakoś mam wrażenie że pomoże mi on w moim celu. Tak wiec jestem i mam nadzieje że zabawie tu dłużej! :)
Dla wyjaśnienia jestem na Thingh Gap Diet. Jutro wstawie post z tym jak mi poszło.
Papatki chudzinki😚
czwartek, 18 maja 2017
Dzień spoko ale później ...
Hej. Pozwólcie, że troszkę dzisiaj ponarzekam.
Dzisiaj był całkiem przyjemny dzień. Od rana byłam uśmiechnięta i szczęśliwa w szkole z nikim się nie pokłóciłam, bardzo dużo się śmiała i żartowałem. Pod koniec lekcji dobry chumor już sobie chciał iść ale jeszcze został na chwilę. Wracając do domu zrobiło mi się okropnie smutno i do tej pory nie wiem dla czego. W połowie drogi dobry chumor mi wrócił i śmiała się sama do siebie ale kiedy weszłam do domu miałam ochotę wszystkich wymordować. Siedziałam w swoim pokoju, kiedy przyszedł tata i poprawił mi chumor. Poszłam z nim do salonu i Siedziałam z nimi, zaczęliśmy rozmawiać co tam w szkole. Zeszło na to że ja prawie nic nie jem. Mówiłam, że jest inaczej, mówiłam że poszłam w szkole na obiad. Uwierzyli, ale tata powiedział, że to było dawno i muszę coś zjeść. Takim sposobem zjadłam obiad. Nie chciałam go jeść ale bardziej niż tego nie chciałam się kłócić z tatą.
Mieliśmy dzisiaj jechać na basen ale nie wyszło i rospalilismy ognisko. Pojechali po lody. Kiedy wrócili poszłam i im zrobiłam te lody. Zaniosłam. Oczywiście tata pytał się czemu sobie nie zrobiłam. Powiedziałam, że nie chcę. Zezłoscił się na mnie, a mi się zrobiło przykro, że jest przeze mnie zły, więc powiedziałam, że idę do domu. Poszedł za ma i wpomniał mi jakich to ja fachowców nie stroje. Zeszłym spowrotem na dwór usiadłam i siedziałam. Uspokoił się, ją tez. Poprosił żebym poszła odnieść płyty. Poszłam i zaczęłam po drodze płakać. Zajęło mi trochę czasu zanim się uspokoiłam. Wyszłam na balkon spytać czy coś i przynieść i nie dałam rady znowu płakałam. Przyszedł do mnie i pytał się co się stało to powiedziałam mu, że nie chciałam jeść bo boję się nawrót bulimi. Zrozumiał i mnie przeprosił. Wróciłam z nim na dwór.
Jakieś 10 min temu poszłam spowrotemem na górę. Oni dalej tam siedzą.
Jeśli to przeczytałeś/aś to bardzo Ci dziękuję. Musiałam to z siebie wyrzucić. Teraz jest mi o wiele lepiej.
A teraz do rzeczy
Bilans
* 140g jabłka 73kcal
* kawa z mlekiem 1,5% 46kcal
* wafel ryżowy z żytem 11 kcal
* ryba 45g 115kcal
* brokuły 79g 21 kcal
* zielona herbata 1 kcal
* ziemniaki 55g 51kcal
* dżem jagodowy 16g 27kcal
* 7g ketchupu 7kcal
Razem 342 kcal
Trening - 453 kcal
Trzymajcie się
PS. Przepraszam, że nie ma thinspo ale pisze z tel i nie wiem jak. Sory za błędy.
środa, 17 maja 2017
No błagam noooo
Jestem dziwna... dopiero co pisałam, że nie wymiotowałam od 2 tyg. a tu BUM i dzisiaj miałam napad i wymiotowałam. No po prostu wspaniale. Myślałam, że nie będę pisała na blogu o napadach tylko o tym jak to mieszczę się w wyznaczonym przez siebie limicie... ale nie.
No trudno. Jutro będzie lepiej:), a poza tym każdemu może się zdarzyć.
Dzisiaj był wyjątkowo nudny dzień ale za to jaki cieplutki 😍.
W szkole myślałam, że zwariuje. Do godziny bodajże 12 cały czas chodziłam zła na cały świat i o mało co się nie pobiłam... na szczęście mi przeszło.
Wracając do tematu bloga
Bilans
* 146g jabłka 76 kcal
* 2x zielona herbata
* 30g mięsa w sosie 32 kcal
* wafel ryżowy z żytem 11 kcal
* 72g brownie (domowe) 100 kcal
Razem 220 kcal
Napad
* 2 kromki chleba z serem i ketchup
* 2 kromki chleba z białym serkiem i dżemem
* 2 wąsy z białym serkiem i dżemem
* piernik
* makaron z sosem
O boże ile ja zjadłam! Ajajaj. Najdziwniejsze jest w tym wszystkim jest to, że jak tata proponował mi ten makaron na obiad to prawie się poplakalam bo nie chciałam go jeść, a jak tylko wyszedł to go zjadłam ^~^ Dziwne
Ćwiczenia
* chodzenie -330 Kcal
* ćwiczenia z wyzwań na brzuszki, pośladki i pompki (ich nie wliczam)
Dzień byłby całkiem spoko gdyby nie ten napad... ehh. Trudno nie warto się nad sobą uzalac jutro na 100% będzie lepiej niż dzisiaj :D
PS. Ćwiczeń nie obejmuje od bilansu i przy okazji to ten blog będę traktować jak takie miejsce do opisania dnia. Przepraszam z błędy pisze z tel.
wtorek, 16 maja 2017
Początek
Witam :) Na wstępie mówię, że to jest mój pierwszy blog i nie za bardzo umiem pisać.
No więc skoro to pierwszy post to wypadało by coś o sobie powiedzieć. Zaczynając od początku to z aną jestem od listopada 2016 roku z przerwami, bo zawitała do mojego życia mia ale na szczęście już jej nie ma.
Tak właściwie to wpadłam w to z własnej głupoty i to nie było tak że ktoś mi powiedział że jestem gruba. Nie nie. Cały czas mi mówili, że jestem chuda! (Ważyłam wtedy 72,2kg na 170 cm😨)
Nigdy w szkole nie usłyszałam, że jestem gruba ale jak patrzyłam na moją przyjaciółkę to jej zazdrością wyglądu. Właśnie wtedy zaczęłam szukać szybkich sposobów na schudne cie i natrafiłam na bloga z aną (oto on ). Byłam tak nim zafascynowana, że popełniłem fatalny błąd i zaczęłam od razu z bilansami nie przekraczającymi 300kcal przez co miałam często napady i sporadycznie wymiotowalam. Potem jakoś dawałam radę na niskich bilansach ale potem zaczęłam nie jeść nic w ciągu dnia, a wieczorem pochłaniacz połowę lodówki i iść zwymiotowane do łazienki kiedy tata był w pokoju obok. Jakieś 2 tyg. temu dostalam ultimatum od Taty, że jeśli nie przestanę to będę musiała przeprowadzić się do mamy (rodzice są po rozwodzie, a ja nienawidzę mamy) właśnie wtedy mnie coś walło z pięści w twarz i od tamtej pory nie wymiotuje.
Aktualnie nie jestem na żadnej diecie. Oczywiście dużo ćwiczę ( aktualna 56.5kg na 171cm)
Mam nadzieję, że jest to w miarę czytelne:)
#14
Słuchajcie dopiero co weszłam na bloga i zobaczyłam nowe komentarze, to co pisałyście jest wspaniałe, ale jak na razem to nie daje rady w An...