Na samym początku chce bedzie kolacja za bardzo miłe komentarze. Jesteście kochane :* ale ja znowu nawalilam....
Opiszę jak to było bo mnie to zameczy od środka, więc tak wczoraj jechałam na maraton horrorów w heliosie i obiecałam sobie ze dam rade i nie będę się obgadać a później wymiotować ale jak to ja musiałam to zepsuć... Teraz przeczytałam ponownie komentarze z poprzedniego posta i jest mi okropnie głupio że wy mnie tak wspieranie a ja nawet głupiej kontroli nie potrafię zachować.
Bardzo za to przepraszam. Muszę się dzisiaj postarać żeby was nie zawieść.
Dobra koniec smutów teraz czas na coś wesołego:) dokładnie 20 min temu wróciłam do domu z maratonu. Było wspaniale. Zamierzam iść na następny maraton we wrześniu. Hehe, jedyne co mi się nie podoba to bilans mógłby być wyższy. No ale trudno dzisiaj się poprawię.
Bilans:
*101g sałaty 15,1 kcal
*54g pomidora 8,6 kcal
*72g papryki 21,6 kcal
*76g ogórka 10,6 kcal
*250g borówek amerykańskich 147 kcal
*pieczywo chrupkie 90kcal
*day up czerwony 78 kcal
*pepsi zero 3 kcal
Razem:383,9/500
Spalone: -573
Ogólnie to dzisiaj się ważyłam i waga pokazała 54.8kg :D Jestem szczęśliwa
Nie wiem co Ci poradzić. Nigdy nie byłam w Twojej sytuacji. Serię calownia się z kiblem skończyłam na 1 epizocie. Ale mogę Ci powiedzieć że niejedzenie jest fajniejsze niż opychanie się.
OdpowiedzUsuńWiem o tym. Kocham kiedy burzy mi w brzuchu ale w pewnym momencie kompletnie przestaje być sobą i potem wiadomo co jest...
Usuń